Wszystkie kolory Szymanowskiego. Finał w kategorii fortepian / All the hues of Szymanowski. Final in piano category

[ENG below]


Pierwszy finał za nami – 13 października poznaliśmy laureatów w kategorii fortepian. Jury w składzie: Kevin Kenner (przewodniczący), Sinae Lee, Jonathan Plowright, Joanna Domańska, Mikhail Rudy, Janusz Olejniczak i Ewa Pobłocka zdecydowało o przyznaniu następujących nagród głównych:


I – Kaho Araishi

II – Krzysztof Wierciński

III – Gaspard Thomas



Kaho Araishi. Fot. Radosław Kaźmierczak


Tegoroczny finał pozwolił na bardzo bezpośrednie porównanie uczestników. Cała piątka wykonała bowiem wraz z Narodową Orkiestrą Symfoniczną Polskiego Radia pod dyrekcją José Marii Florência ten sam utwór – IV Symfonię koncertującą op. 60 Karola Szymanowskiego. Tym razem nie zabrzmiały koncerty fortepianowe, a okrojenie repertuaru związane było z decyzją organizatorów o usunięciu z programu utworów rosyjskich kompozytorów. Trzeba więc podkreślić, że nie był to typowo widowiskowy finał, pozwalający na wirtuozowski popis uczestników jako solistów. Tu kluczowa była praca z orkiestrą, umiejętność grania nie tyle z nią, ile w niej i stworzenie z pozostałymi muzykami wielobarwnej mozaiki. Każdy z uczestników tej symfonii nadał nieco inny kolor, każdy czymś oczarował, ale nikt w pełni swoim występem mnie nie zachwycił.


Są takie utwory, w których pierwszych kilka dźwięków solisty w pewnym sensie ustawia cały występ. Myślę, że podobnie jest w tej kompozycji Szymanowskiego. Początek pierwszego tematu pokazuje słuchaczowi, jaki nastrój wprowadzi pianista, jaką wybierze barwę, artykulację, prowadzenie frazy. Carter Johnson postawił na delikatność i skierował swoją uwagę mocno na wyczucie barwy. Wyróżniał się miękkim dźwiękiem, który łagodnie splatał się z gęstą fakturą orkiestry. Druga część w jego interpretacji podczas tego finału była dla mnie najbardziej przekonująca. Świetnie udało mu się oddać migotliwy, impresjonistyczny charakter tej muzyki. Niestety w trzeciej części zabrakło mi energii, wyrazistszej artykulacji i podkreślenia inspiracji folklorem.


Zupełnie inne podejście do Symfonii koncertującej zaprezentował Gaspard Thomas. Już jego pierwsze wejście było znacznie mocniejsze, bardziej nasycone emocjami. Pierwszą część zagrał w sposób mocno kontrastowy, jeśli chodzi o zmiany dynamiczne, mniej zaś operował kolorem. Jego dźwięk przez większość czasu był jasny, a interpretacja nastawiona mocno wirtuozowsko, co najlepiej sprawdziło się w trzeciej części, w której wyróżniał się energią – nadał tej muzyce nieco zawadiacki charakter i bardzo mnie tym ujął.



Gaspard Thomas. Fot. Radosław Kaźmierczak


Gdzieś pomiędzy tymi interpretacjami ustawiłabym wykonanie Mateusza Tomicy. Pianista ten z jednej strony zaprezentował się jako charakterystyczny, wyraźnie przedstawiający swoją wizję solista, z drugiej zaś wrażliwy na dźwięk i współpracę z innymi muzykami członek orkiestry. Podobało mi się, że od samego początku jego frazy miały wyraźny kierunek, w gęstej fakturze nie gubił komunikatywności. We fragmentach solowych bardzo dobrze panował nad czasem, pozostawiał sporo powietrza. W kantylenach zaś jego gra wyróżniała się wyjątkową śpiewnością. Zabrakło mi jednak też czegoś w jego trzeciej części. Odniosłam wrażenie, że chciałby w niej zrobić znacznie więcej, ale orkiestra nie do końca szła za jego pomysłami.


W kształtowaniu dźwięku przez Krzysztofa Wiercińskiego jest coś, co szczególnie mnie dotyka. Mam wątpliwości, czy da się to opisać, odnosząc się do techniki gry, to raczej coś na poziomie stricte emocjonalnym. Przykuwa moją uwagę i nie potrafię być na jego grę obojętna. Podobała mi się jego dokładność i dobieranie odpowiedniej artykulacji do faktury i brzmienia orkiestry. Myślę, że trzecia część w jego interpretacji tego wieczora zabrzmiała najbardziej wyraziście. Mimo że było to porywające wykonanie, momentami, słuchając jego dźwięku miałam niedosyt ciepła i nieco ciemniejszego koloru.


Delikatność, emocjonalna siła, współpraca z orkiestrą i wirtuozeria pięknie połączyły się w występie laureatki pierwszej nagrody – Kaho Araishi. Już od pierwszych chwil zwracała uwagę za sprawą dużej wrażliwości na dźwięk i śpiewnego prowadzenia frazy. Kontrastowała to z gęstymi od emocji i zintensyfikowanej dynamiki solowymi fragmentami. W drugiej części oczarowała mnie piękną barwą i niezwykle gładkimi legatami, ale w trzeciej zabrakło mi energii, sprawiała wrażenie zagranej nieco zbyt… ostrożnie.



Krzysztof Wierciński. Fot. Radosław Kaźmierczak


Tak, finałowe występy nie były idealne, pamiętajmy jednak, że werdykt jury obejmuje cały konkurs. Niestety nie miałam możliwości posłuchać finalistów w II etapie, a w pierwszym tylko części z nich. Niech więc tekst ten pozostanie zapisem moich wrażeń z finału, ujętym spontanicznie kilka godzin po wybrzmieniu ostatniego dźwięku w Sali Koncertowej NOSPR-u. Mam nadzieję, że będę jeszcze miała wiele razy okazję posłuchać tych uzdolnionych pianistów!


Julia Broniowska

 



The first finale is behind us – on October 13th, we got to know the laureates in the piano category. The jury: Kevin Kenner (chairman), Sinae Lee, Jonathan Plowright, Joanna Domańska, Mikhail Rudy, Janusz Olejniczak and Ewa Pobłocka, decided to award the following main prizes:

I – Kaho Araishi

II – Krzysztof Wierciński

III – Gaspard Thomas

 

This year's final stage allowed for a very direct comparison of the participants. Everyone performed the same piece – Karol Szymanowski's Symphony No. 4 (Symphonie concertante) Op. 60 – with the Polish National Radio Symphony Orchestra under the direction of José Maria Florêncio. This time, piano concertos were not performed; the reduction in repertoire was due to the organizers' decision to remove works by Russian composers from the program. It is essential to emphasize that it was not a purely spectacular final, enabling participants to showcase their virtuosity as soloists. Here, the key was collaborating with the orchestra, the ability to play not just with it but within it and create a colorful mosaic with the other musicians. Each of the participants in this symphony added a slightly different shade, each charmed in their own way, but none completely dazzled me with their performance.


There are pieces in which the first few notes played by the soloist in a way set the tone for the entire performance. I believe it's the same in Szymanowski's composition. The beginning of the first theme shows the audience what mood the pianist will introduce, what color, articulation, and phrasing they will choose. Carter Johnson opted for delicacy and focused heavily on tonal sensitivity. He stood out with a soft sound that gracefully intertwined with the dense texture of the orchestra. In his interpretation, the second part of this symphony in final was the most convincing for me. He managed to capture the flickering, impressionistic character of this music remarkably well. Unfortunately, in the third part, I missed energy, clearer articulation, and highlighting the folk-inspired elements.


Gaspard Thomas presented a completely different approach to the Symphonie Concertante. His first entrance was much stronger, more emotionally charged. He played the first part in a highly contrasting manner in terms of dynamics, with fewer color variations. His sound was bright most of the time, and his interpretation was strongly virtuosic, which worked best in the third part, where he stood out with his energy, giving the music a slightly cheeky character that captivated me.


Somewhere between these interpretations, I would place Mateusz Tomica's performance. On the one hand, he presented himself as a distinctive soloist with a clear vision, and on the other hand, he was sensitive to sound and collaboration with other orchestra members. I liked that from the very beginning, his phrases had a clear direction, and he didn't lose communicativeness in the dense texture. In solo passages, he controlled time very well and left plenty of space to breath in music. His performance in the cantilenas was notably lyrical. However, I also felt that something was missing in his third part. I had the impression that he wanted to do much more, but the orchestra didn't entirely follow his ideas.


In shaping the sound, Krzysztof Wierciński has something that particularly touches me. I have doubts whether this can be described in terms of playing technique; it's more on an emotional level. He captures my attention, and I can't be indifferent to his playing. I liked his precision and the way he selected the appropriate articulation for the texture and orchestra sound. I think the third part in his interpretation that evening sounded the most distinctive. Despite being a captivating performance, there were moments when I felt a lack of warmth and a slightly darker tone.


Delicacy, emotional power, collaboration with the orchestra, and virtuosity beautifully came together in the performance of the first prize laureate, Kaho Araishi. Right from the start, she stood out with her sensitivity to sound and the lyrical phrasing. She contrasted this with emotionally intense and dynamically intensified solo passages. In the second part, her beautiful tone and exceptionally smooth legato enchanted me, but in the third part, I missed some energy; it seemed a bit too guardedly.


Yes, the final performances were not perfect, but remember that the jury's verdict encompasses the entire competition. Unfortunately, I didn't have the opportunity to listen to the finalists in the second stage, and in the first stage I only heard some of them. So, let this text remain a record of my impressions from the final, captured spontaneously a few hours after the last note resounded in the NOSPR Concert Hall. I hope I will have many more opportunities to listen to these talented pianists!

Początek formularza

 

Comments